Jak zostałem artystą?

Powyżej: III. Portret Hegena. Fot. Dawid Trzepizor & Hegen

Każdy jest artystą? NIE! Artysta to wyrazista osobowość
obdarzona wyobraźnią, która posiada umiejętności uformowania
własnych pomysłów w sugestywny przekaz. H.

Wiktoria w pałacu Heliosa

Do rozmyślań nad tytułowym pytaniem skłoniło mnie spotkanie z publicznością jakie miałem w 2019 roku, podczas mojej czerwcowej wystawy „W ramie i poza nią”, w poznańskiej Galerii Jerzego Piotrowicza. Pokazywałem tam prace foto-graficzne, którymi parałem się od niespełna jedenastu lat. Obecnie mam w dorobku kilka cykli i zestawów, na które składa się kilkadziesiąt prac wystawowych. Nie zaliczam do nich zdjęć reportażowych i dokumentujących jakieś wydarzenia, bo uważam je za mało twórcze i za łatwe, dlatego sytuuję je w hierarchii niżej niż kreacyjne tzw. wystawowe. Jeśli się czegoś nauczyłem np. sepii, to tego nie kontynuuję. Z opanowanych umiejętności korzystam wtedy, kiedy uważam to za konieczne.

Moja droga jest nietypowa. Chyba jestem zagadką dla samego siebie? Najpierw przez wiele lat byłem etatowym redaktorem w znanych czasopismach i pisałem początkowo  o literaturze a później o sztuce współczesnej. Sporadycznie uprawiałem poezję (debiut na łamach “Nurtu” 1975 nr 2) oraz przeprowadzałem rozmowy z wybitnymi artystami m.in. Krzysztofem Pendereckim, Władysławem Hasiorem, Tadeuszem Brzozowskim, Zbigniewem Zapasiewiczem, Czesławem Niemenem, Jan. A.P. Kaczmarkiem i znawcami erotyki, które zostały opublikowane w książkach.

Odlatujące niebo

Jak zostałem foto-grafikiem? Chyba przez przekorę i chęć sprawdzenia siebie. Wydawało mi się, że jeśli opanuję programy graficzne, to będę robił lepsze prace niż ci o których piszę. To raz. Drugi czynnik był równie ważny: czy potrafię? Okazało się, że

zrobienie dobrej fotografii nie jest łatwe. Musiałem się tego dość długo uczyć, aby mieć dobrą podstawę do dalszych przetworzeń. Wiedziałem, że trzeba się rozwijać w sposób naturalny, więc nie szalałem z deformacjami formalnymi, które od razu zwracają uwagę odbiorców.             

Zawsze starałem się robić wszystko na jak najwyższym poziomie. Obecnie, poza foto-grafikami dość regularnie piszę krótkie formy (Hegen short forms), od czasu do czasu wiersze i wstępy do wystaw. Zdarza mi się również wymyślać wystawy i być ich kuratorem.

Zawsze najbardziej interesowali mnie ludzie a szczególnie kobiety, więc w fotografiach i grafikach zaczynając od portretów poprzez personifikację miłości, przemijanie ulotnych wrażeń, odbić i osób doszedłem do filozoficznych odniesień związanych z nieosiągalnym niebem artystów. Jeśli chodzi o portrety mężczyzn, to za najlepsze uważam konterfekty  rzeźbiarza Romana Kosmali (8 prac) i aktora Michała Grudzińskiego (4 prace). W przypadku kobiet nietypowych wizerunków wykonałem wiele więcej. Jest wśród nich portret potrójny, współczesna Mona Lisa, postacie kojarzące się z boginiami oraz takie, w których kobiety symbolizują np. przemijanie.

Oprócz prac z postaciami pociągają mnie również widoki i struktury. Pierwsze to najczęściej historyczne pejzaże miejskie. Staram się w tego rodzaju kompozycjach zaznaczyć  ponadczasowy charakter fotografowanych miejsc. Czynię to poprzez  zastosowanie sepii, innych kolorów niż występują w rzeczywistości oraz czasami wprowadzam  obiekty, które odrealniają świat znany z potocznego doświadczenia. Ten zabieg sytuuje moje przedstawienia na granicy między realnością a irrealnością. Natomiast jeśli chodzi o struktury, to albo są to wybrane elementy większej całości (Sony Center w Berlinie), albo przestrzenie wykreowane za pomocą komputera. Przeważnie nie chodzi w nich wyłącznie o relacje niezwykłych form, ale również o np. zieleń w dużych aglomeracjach, albo o powołanie do istnienia nowego świata.

Z inspiracjami bywało różnie. Pewnego razu wymyśliłem sobie, że postawię ramę na palcu malarki, z czego powstał cykl „Agathea z ramą”. Innym razem na wystawę „Drzewo – oś świata” zrobiłem kompozycję „Drzewo lewitujące”, na którym dwie siostry siedząc w pozycji kwiat lotosu „czarują” unoszące się przed młodszą dziewczyną zielone drzewko. Punktem wyjścia do tej pracy była wygimnastykowana dziewczynka, którą postanowiłem „wziąć na warsztat”, a że w perspektywie miałem organizację wymienionej wystawy, to powstała praca o której mowa. Innym przykładem inspiracji były dziewczyny zaprzyjaźnione z malarką Joanną Bobrzyk, autorką rozet i jej w większości abstrakcyjne akryle. Na skutek tych znajomości powstał cykl złożony z kilkunastu prac „Portrety i rozety”.

Przebudzenie

W sztuce, a więc również w foto-grafice nie wystarczy wiedza o uprawianej dziedzinie i kształcenie się zawodowe, bo jak wiadomo artysty wykształcić się nie da. Aby zostać artystą trzeba posiadać wewnętrzne przekonanie, że jest się kimś i że się czegoś dokona w wybranej dziedzinie oraz mieć dużo determinacji. Ponadto nie rozpraszać się i dużo pracować, ponieważ pomysły i rozwiązania formalne przychodzą podczas pracy. Myślę, że w moim przypadku w pewnym momencie odezwały się geny. Mój ojciec przed II wojną światową studiował grafikę w Państwowe j Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Poznaniu (poprzedniczce PWSSP), był m.in. na roku ze znanym później malarzem Edmundem Łubowskim. Niewątpliwie na moje poczynania wpłynęły zainteresowania ojca a zwłaszcza obserwowanie w dzieciństwie w jaki sposób rysuje, wykonuje dyplomy i rzeźby.

Czy bagaż wiedzy i własne przemyślenia pomagają w uprawianiu sztuk wizualnych? Moim zdaniem pomagają szczególnie jednostkom wybitnym jak np. Leonardo da Vinci czy Witkacy, osobom które uważają się przede wszystkim za artystów. W dziełach tego rodzaju twórców czuje się głębię, której są pozbawione prace innych autorów. Bowiem jak pisał Hermann Hesse: „Tam, gdzie jednoczą się umysł i magia, być może leży tajemnica wszelkich sztuk wyższych”.

                                                                                  Hegen (Andrzej Haegenbarth)

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
eanet.pl