Jak czytać Andrzeja Okińczyca
Powyżej: Andrzej Okińczyc, Łąka, 2001, technika własna, relief, akryl, 172×247 cm, foto Jacek Gulczyński
W Galerii Chemicum w Poznaniu, ul. Uniwersytetu Poznańskiego 8, do końca roku trwać będzie wystawa Andrzeja Okińczyca pod nazwą DRAPERIE. To wyróżniające się w Poznaniu miejsce wystawowe mieści się w Collegium Chemicum UAM.
Andrzej Okińczyc jest najwybitniejszym polskim malarzem przełomu XX i XXI wieku. Wywodzi się z pierwszego powojennego rocznika. W sztuce zaistniał w latach siedemdziesiątych, z dydaktyki akademickiej zrezygnował w 1987 roku, kiedy dał się już poznać jako artysta osobny, z niedoścignionym talentem, warsztatem i umiejętnościami. Jego Draperie, Kurtyny i Przesłony oglądam od czterdziestu lat, bo ten rodzaj sztuki zaczął uprawiać od 1978 roku.
Po obejrzeniu DRAPERII – przeczytałem kolejny raz wszystko, może wszystko, co o Okińczycu napisano przez ostatnie ćwierć wieku. Jestem pod wrażeniem wielu tekstów, a zwłaszcza wnikliwego i trudnego tekstu Artura Tanikowskiego „Okińczyca podróż zimowa” i prostej, klarownej opowieści Anny Król „Przesłony rzeczywistości”. Obydwa teksty zamieszczono w katalogu do wystawy Andrzeja Okińczyca PRZESŁONY, urządzonej w Galerii „U Jezuitów”w Poznaniu w 2005 roku.
To była przepiękna wystawa, w pełni autorska, bo Okińczyc był również twórcą koncepcji i aranżacji. A jego aranżacje wystaw w Muzeum Narodowym w Poznaniu przeszły już do historii jako mistrzostwo kompozycji, nowatorstwa i inżynierii.
Artur Tanikowski i Anna Król to naówczas znakomici krytycy i historycy sztuki o ogromnych kompetencjach. Artur związany był jakiś czas z miesięcznikiem „Art & Business”, którego byłem wydawcą. Był nawet ostatnim tego pisma redaktorem naczelnym. Anna wywodziła się ze środowiska Muzeum Narodowego w Krakowie, gdzie pieczołowicie dbała o reprezentację współczesnego malarstwa, w tym środowiska poznańskiego.
Podkreślam nazwiska tych krytyków, i polecam każdemu, kto szuka kluczy do twórczości Andrzeja Okińczyca, bo jest to sztuka zaszyfrowana i każde z dzieł opowiada swoją historię i jest osobną przypowieścią. Cały problem w tym „jak czytać Andrzeja Okińczyca”, żeby nie popaść w banalne interpretacje, ponieważ – wbrew pozorom – Okińczyc jest artystą mocno zaangażowanym w niezgłębione bogactwo rzeczywistości i bardzo krytycznym kronikarzem współczesności.
Emocje zawsze wygrywają
Esej rozpoczynam reprodukcją „Łąki” Okińczyca z 2001 roku, aby dojść do DRAPERII. Łąk, kwiatów, nawłoci, wody i jesieni jest u artysty wiele i sens tych pejzaży tłumaczy Tanikowski wychodząc z rytmu przyrody i kończąc kwestiami z zakresu teorii bytu i teorii poznania. Draperie, kurtyny i przesłony to krok w kierunku ontologii i epistemologii właśnie. To naturalna droga – od wrażenia do myślenia.
Tymczasem Anna Król rozpoczyna swój wykład ze sztuki czytania Okińczyca tak : „Obrazy winny przede wszystkim dawać radość oczom. I obrazy-reliefy Andrzeja Okińczyca w pierwszym rzędzie dają radość oczom. Zachwycają urodą, zdumiewają nieczęsto dziś spotykanym pięknem. Zadziwiają celnością i prostotą wielokrotnie powtarzanego motywu – draperii, łąki, drgającego lustra wody. I perfekcyjnym, mistrzowskim wykonaniem, bez jakiegokolwiek wysiłku – modelowane i malowane jakby mimochodem. Wydawać by się mogło, iż radość, którą niosą, jest głównym powodem ich istnienia”.
Okazuje się, że nie każda sztuka wymaga szczególnej uczoności, aby ją rozumieć. Andrzej Okińczyc mówi to wprost w jednym z wywiadów: „Idea dzieła powinna być tak nośna, żeby nie potrzebowało ono omawiania. A jeśli już się mówi, to lepiej, aby ktoś mówił o artyście, niżby on sam o sobie”.
Lepiej, że się mówi, że się pisze, że są krytycy, bo najważniejsza jest zachęta do odwiedzania wystaw i do uważnego i niespiesznego obcowania ze sztuką.
Co jest za ta kurtyną?
Jednym z najciekawszych nurtów artystycznych Okińczyca są kurtyny, draperie i przesłony. Zresztą, trudno się zdecydować, co ciekawsze: kurtyny czy cykl ZDARZENIA. Siłą obydwu przedstawień jest ekspresyjna intelektualność tych dzieł. Te obrazy kryją zagadki, których rozszyfrowywanie jest tylko z pozoru proste. Dlaczego miedzy widzem a ramą jest trwała kurtyna lub przesłona? Okazuje się, że u Andrzeja Okińczyca te rzeźbione draperie więcej odsłaniają niż zakrywają.