Forum wystawców. Co hamuje polskie targi ?
Przepisuję, co wielokrotnie powtarzałem, że targi są owocem przedsiębiorczości, talentu i pracy. Są instytucją wolnego handlu, swobodnej wymiany i demokracji. Ale to wszystko dobrze działa tylko wtedy, kiedy oparte jest na uczciwych zasadach, czyli na etyce. Przedmiotem etyki zaś jest moralność, niekoniecznie ta kościelna, ale ta miedzy nami i w życiu publicznym.
Od dziesięciu lat polskie targi tkwią w głębokiej recesji. Dzięki Bogu, że nie wszystkie, co ratuje naszą tradycję, honor i gospodarkę. Każdego roku spada w Polsce liczba imprez targowych, kurczy się sprzedana powierzchnia ekspozycyjna, maleje liczba wystawców. Wzrasta natomiast, co ciekawe, liczba zwiedzających, która przekroczyła nawet liczbę osób wypełniających tereny Międzynarodowych Targów Poznańskich w latach 50 i 60 – tych. Nie wiem, jak liczeni są zwiedzający, może razem z wirtualnymi, bo ja takich tłumów na naszych targach nie widziałem, co pokażę na zdjęciach
W naszym życiu gospodarczym targi tracą na znaczeniu. I to akurat w momencie, kiedy globalna gospodarka korzysta z najlepszej koniunktury, jaka przydarzyła się światu, i nam, od pół wieku.
Co nas hamuje? Państwo? Gospodarka? Unia Europejska? Czy my sami.
Mija dokładnie 10 lat, kiedy to 15 września 2008 roku Lehman Brothers, jeden z największych banków świata, bank o 160-letniej tradycji, symbol światowych finansów i umiejętności pomnażania pieniędzy – nagle ogłosił bankructwo. Dziś wiemy, ze źródłem tego złą była pospolita kradzież, prymitywne oszustwo.
Pamiętam, kiedy odbywałem pierwszy staż w AUMIE – Niemieckiej Izbie Przemysłu Targowego, założonej w 1907 roku. Otóż nie było wtedy ani jednego dnia, żeby pod różnymi pretekstami nie zwrócono mi uwagi, jak ważna jest na targach etyka.
Ze sporządzonych wówczas notatek spisałem w 1994 pierwszy w kraju kodeks etyki targowej, który został zaakceptowany przez Walne Zgromadzenie Polskiej Korporacji Targowej , wpisany w działalność statutową i przy kolejnej zmianie zarządu… wymazany.
Umawialiśmy się wówczas w Korporacji Targowej, że będziemy między innymi:
- popierać wolny rynek,
- promować zachowania konkurencyjne korzystne dla społeczeństwa i środowiska targowego oraz będące wyrazem wzajemnego szacunku pomiędzy konkurentami,
- unikać zarówno prób jak i samego udziału w podejrzanych korzyściach materialnych lub działaniach, mających na celu zdobycie przewagi nad konkurentem,
- szanować materialne i intelektualne prawa własności,
- odmawiać przyjmowania wiadomości pozyskanych w sposób nieuczciwy i nieetyczny,
- zapobiegać konfliktom w sferze ustalania kalendarza imprez targowych, dotyczących miejsca, czasu i zakresu towarowego imprezy, w drodze wcześniejszego uzgadniania swoich zamiarów w tym zakresie z innymi członkami Korporacji.
Kiedy unieważniono nasz własny kodeks targowy zastępując go tzw. kodeksem unijnym – rozpoczął się systematyczny proces psucia polskiego samorządu targowego, ponieważ odrzucono wartości jako fundament kapitału ludzkiego i samorządowego.
Prof. Piotr Sztompka, wybitny polski socjolog, tak o tym pisze: „Wystarczy wyjść na ulicę nowoczesnego miasta i zastanowić się, co ludzie robią najczęściej. Nie ulega wątpliwości, że dwie rzeczy: pracują i kupują. Po drodze jeszcze zachodzą do banków, biur maklerskich, kantorów. Większość ich życia upływa w kręgu ekonomii, na produkcji i konsumpcji. Wątkiem głównym – przedmiotem aspiracji, tematem konwersacji – są towary i pieniądze. (…) Tak mocny akcent na ekonomię jest niewątpliwie osobliwością społeczeństwa nowoczesnego”.
Philip Kotler, legendarny guru marketingu, dopiero od jedenastego wydania (2005 r.) swojego podręcznika „Marketing” zaczął zamieszczać nowe motto swojej książki: „Jakość, obsługa i wartość – to podstawowe zasady marketingu”. A to są podstawowe zasady etyki biznesu, a nie mechaniki.
Przyszłość branży targowej ma swoje źródła w przeszłości. Tymczasem zaprzyjaźniony Przemo Trawa, prezes Międzynarodowych Targów Poznańskich, którego wielokrotnie przekonywałem, że mamy stosowny czas i powód, żeby wydać historię polskich targów – uparcie przekonywał mnie, że nikogo to nie interesuje. Nawet na stulecie Niepodległości Rzeczpospolitej.
Więc przypomnę pewną okoliczność: początek lat dziewięćdziesiątych. Gazeta Targowa, której byłem wydawcą, policzyła, że mamy w kraju 49 miast targowych, ponad 90 organizatorów targów i ponad 530 imprez targowych – najwięcej w Europie. Było oczywiste, że ten spontaniczny, amatorski żywioł targowy należy ogarnąć. Tych stu organizatorów, nieistniejących dotąd targów, potrzebowało lidera, mentora i organizacji, żeby nie zniszczyć Międzynarodowych Targów Poznańskich. Polska to był wielki, niekończący się festyn targowy, ponieważ każdego dnia w różnych zakątkach kraju odbywało się kilkanaście targów. Polsko-polska wojna targowa wisiała w powietrzu.
3 marca 1993 roku złożyłem u prezesa Poznańskich Targów osobiście kolejny wniosek o założenie samorządu targowego. I w cztery oczy dodałem, że ten żywioł jest ogromnym zagrożeniem dla MTP. A potem natychmiast pojechałem do Warszawy, na Plac trzech Krzyży, żeby przekazać ideę samorządu targowego ówczesnemu ministrowi – ambasadorowi Andrzejowi Byrtowi.
Tymczasem Międzynarodowe Targi Poznańskie, jako targowy monopolista, zdominowały również polski samorząd targowy.
Co hamuje polskie targi?
Ilustracje: Andrzej Mleczko, archiwyum. Lehman Brothers – David Skankbone