Nowe portrety Andrzeja Okińczyca
Ledwie dwa tygodnie temu, 16 listopada, znakomita publiczność rozszyfrowywała metafizyczne obrazy Andrzeja Okińczyca na jednodniowej wystawie w galerii Folwark w Poznaniu. Zapowiadaliśmy wystawę w expovortalu forum wystawców, warto przyjrzeć się reprodukcjom, bo dziś zwracamy uwagę na nurt portretowy w malarstwie Okińczyca.
Andrzej Okińczyc jest malarzem znakomitym, w sztuce portretu wybitnym, jeśli nie najwybitniejszym dziś w Europie. Portrety Okińczyca są dziełami sztuki, Jego nowa galeria portretów to nowy Polaków portret własny, zwłaszcza z ostatnich lat. Damy, artyści, mecenasi, politycy oraz znakomite postaci nauki i biznesu z przełomu XX i XXI wieku. Prowieniencje portretowanych są czytelne bez rekwizytów i teatralnej scenografii.
Portretowanie ma świetny rodowód i długą tradycję, choć w historii sztuki bywało, że portret ceniono niżej od malarstwa historycznego czy religijnego. Zwłaszcza w Polsce, gdzie pierwsze portrety cechowała bylejakość artystyczna i estetyczna. Daleko za poziomem europejskim.
Portret jest sztuką trudną, może najtrudniejszą, bo dotkliwie ujawnia szalbierstwo artysty, czyli brak talentu. Malowanie postaci w obrazach rodzajowych nie jest tym samym, co portretowanie. O urodzie portretu decydują nie tylko wartości artystyczne i warsztatowe, ale sztuka podobieństwa, czyli wiarygodności, co wymaga specjalnego talentu i kunsztu.
Okińczyc jest mistrzem w rozszyfrowywaniu osobowości portretowanego. Koncentruje się na atrybutach psychologicznych, tworzy portrety ludzkiej kondycji wyrażane mową ciała. I stroju. Portretuje z natury, stąd znaki własne i szczególne postaci są wynikiem studiów, a nie przypadku. Przekręcony krawat, rozpięty guzik koszuli, pomięty rewers na obrazie- to sposób bycia, a nie moment, który złapała migawka aparatu.
Prawda portretu jest jego siłą. Rezygnuje z ujawniania cech powierzchownych i banalnych. Poskramia ciało, precyzuje namiętności i emocje modela, wybija jego rozwagę i skłonność do namysłu, jeśli takie znajduje. Poszukuje etosu portretowanych postaci. Tłem jest aura patosu, wzniosłości, właściwej rzeczom wielkim, ale bez sztuczności i napuszoności. Dlatego portrety Andrzeja Okińczyca są subtelne i przepojone humanizmem. Wszak człowiek jest z natury dobry i wolny. Jeśli Okińczyc rezygnuje ze szczegółu, z dokładności faktury i wzoru to znaczy, że w rysunku osobowości nie są to rzeczy ważne. Bo te najważniejsze wymalowuje z naturalistyczną precyzja.
Ma rzadką umiejętność postrzegania człowieka jako przedmiotu sztuki i podmiotu w sztuce. Z respektu i szacunku dla niego powtarza sesje portretowe, studiuje od nowa i zaczyna od początku, choć poprzedni wizerunek całkowicie satysfakcjonował portretowanego. Tylko nie artystę.
Portrety Andrzeja Okińczyca niczego nie ukrywają, nie maskują i nie udają. W charakterystyce postaci nie przesadza, bo nie uprawia karykatury. Jest mistrzem efektu mimowolnego, zwłaszcza w swobodnym rysunku w czerni i bieli, Uroczysty spokój jego postaci , zasłuchanie i wyciszenie zdają się mówić , że prawdziwi jesteśmy z dala od cywilizacyjnego zgiełku, w jego pracowni i w kontakcie z artystą.
Zdjęcie tytułowe: Stanisław Waltoś, profesor prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, dyrektor Collegium Maius. Andrzej Okińczyc, 2017 rok, fot.Grzegorz Zygler